niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 49 - Smokin'

Wrócił dopiero nad ranem. Jak zwykle obity. Usiadłam na tarasie pijąc poranną kawę. Nie  będę go budzić, żeby wypił ją ze mną. Muszę sobie wszystko ułożyć.
- Garfield staruszku. - pogłaskałam kota, który wszedł mi na kolana.
- Hej. - Niall pocałował mnie w czubek głowy. Przyszedł ze swoją kawą.
- Hej. Ładnie wyglądasz. - skomentowałam krótko. Zaśmiał się.
- Dzięki. Nadal zła ?
- Nie wiem czy na siebie czy na Ciebie.
- Pół na pół ?
- Coś w tym stylu.
- Lella ja.. nie mogę zrezygnować z gangu.
- Możesz.
- Ale nie chcę. Lubię to. Traktuję jako część mojego życia i uprzedzając Twoje pytanie tak, wy jesteście ważniejsi. Rozmawiałem z Harrym i Louisem. Summer też mu robi jazdy więc ograniczymy gang do jednej akcji w tygodniu. Okej ?
- Okej. A powiesz mi co Ci się stało w buźkę ?
- Musiałem walczyć o swój honor.
- Okej, tyle mi wystarczy. - wziął kota na kolana.
- Czuję się jak jakiś staruch. - zaśmiałam się i oparłam głową o jego ramię. Tak mi jest najlepiej.

~*~

*** Oczami Nialla ***

Jadę do Jamesa ! Ale będzie super ! Ja i mój synek we dwóch jak dawniej. Nie uprzedziłem go, ale mam nadzieję, że się ucieszy. Ba. Na 100 % się ucieszy. Podjechałem pod szkołę i wszystkiego mi się odechciało. Mój syn. Mój Jamesy z papierosem w buzi. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do niego powoli. Stał tyłem do mnie. Nie widział. Skrzyżowałem ręce na piersi.
- James. - odwrócił się ze strachem w oczach. Podał koledze szluge i myślał, że nie zauważę.
- Tata ?
- A co ty ducha zauważyłeś ?! - przełknął głośno ślinę. - W życiu nie przypuszczałem, że tak mnie rozczarujesz James. W życiu.
- Tato ja..
- Ty co ?
- Proszę Pana to moja wina. Ja go namówiłem.
- Ale ty go nie broń bo jakby miał swój rozum to by nie palił tak ?!
- Tato ale ja nie palę !
- Widziałem Cie !
- To był pierwszy raz !
- Kłamiesz James. Ciesz się ostatnimi dniami w szkole. - powiedziałem stanowczo i ruszyłem w stronę samochodu.
- Tato, ale do końca roku zostały jeszcze 3 miesiące !
- Dokończysz rok w Londynie, w normalnej szkole. - był w szoku.
- Tata.. - jęknął. - Przepraszam. Ja więcej nie będę..
- Nie wierzę Ci James. Zawiodłeś mnie.
- Tato.. - jęknął. Mięknie mi serce. Jezu. Przecież nie mogę zabrać mu życiowej szansy.
- Pomyśl co poczuje mama jak się dowie.
- Nie ! Nie mów mamie.. Tato ja przestanę błagam Cie ! Zostań ze mną na weekend.. Proszę. - przytulił się do mnie, a ja go objąłem. Nie umiem być na niego wściekły nawet w takiej sytuacji.
- Przysięgasz, że to był pierwszy raz ?
- Tak. Przysięgam.
- Uznajmy, że Ci wierzę James. Ale jak się dowiem, że palisz to Ci skopię dupę. - powiedziałem stanowczo.- Pakuj się, jedziemy na ryby.
- Serio ?!
- Serio. - uśmiechnął się i pobiegł w stronę szkoły. Rozejrzałem się. Ładna okolica. Spokojna i bezpieczna. James przyszedł ze swoim trenerem.
- Zabiera Pan Jamesa na weekend ?
- Tak. Na całe 4 dni.
- A no tak ! To długi weekend. - uśmiechnąłem się i otworzyłem Jamesowi samochód. Pożegnaliśmy się z trenerem i ruszyliśmy w drogę.

*** Oczami Lellie ***

- Niall z Jamesem na rybach to my do SPA ? - zaśmiałam się patrząc na moją przyjaciółkę.
- No.. przyda mi się odpoczynek. Zobaczymy jak tatusiek Harold się sprawdzi. - zaśmiałam się.
- No i wujaszek Zayn z Leo.
- Noo.. przypuszczam, że jak wrócimy to młoda będzie rozpieszczona. A właśnie. Zayn z Charlene w końcu planują coś ?
- Nie wiem Summi. Zayn jest ciężki do ogarnięcia.
- Tak wiem. Jeszcze jakieś 30 minut drogi. - westchnęła.
- To już mało. W dobrym towarzystwie - zahamowała nagle.
- Co się stało ?
- Coś mi przeleciało przed maską.
- Co ? Nic nie widziałam.
- Lellie mówię Ci.
- Summer przecież jest jasno zauważyłabym.
- Wiesz, ja siedzę w gangsterce troszeczkę dłużej i głębiej od Ciebie więc mam wyostrzone zmysły. - rozglądała się dookoła auta.
- Jedź już Summer bo tu ześwirujesz. - odpaliła samochód i zamierzała ruszyć w chwili kiedy jakieś auto zajechało nam drogę.
- Lellie daj mi broń ze schowka.. - powiedziała spokojnie. Kurwa mać.
- Summer co
- Daj mi broń. - podałam jej broń.
- Teraz pozostało nam się modlić.. - szepnęła w chwili kiedy dwóch zamaskowanych mężczyzn wysiadło z wrogiego samochodu.


Zapraszam na nowego bloga przy współpracy z drugą autorką Prisoners :)
ZAPRASZAM NA STUPID GAME ;) 

czytasz = komentuj / Horanowa.;) 

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 48 - Fighter is back

- James na 100 % wszystko spakowałeś ? - Lella już od godziny zadaje mu to samo pytanie.
- Tak.
- James. To chyba Twoje. - Leonie przyniosła mu ładowarkę do telefonu.
- Ta.. dzięki. - wrzucił ją do walizki.
- Na wielkanoc będziesz w domu prawda ? - spytałem już za nim tęskniąc.
- Tak tato. Powinniśmy się zbierać. - zaniosłem jego walizkę do samochodu. Za  szybko opuścił dom. Za bardzo za nim tęsknię. A może Nially będzie piłkarzem. Ne.. jestem za stary. Chwilę później wyszedł z domu.
- Coś nie tak synu ?
- Mama mnie poddusiła. - rozmasował dłonią kark.
- Wsiadaj biedaku. - jakoś się ociągał. - James ?
- Tato.. Przyjedziesz do mnie ? Na weekend ? Sam ? Spędzimy trochę czasu tak jak kiedyś.
- Jasne synu. - uśmiechnął się i wskoczył do auta. Pojechaliśmy pod stadion.
- To dla Ciebie. - dałem mu kopertę.
- Co to ?
- Pieniądze.
- Ile ?
- Tyle ile chciałem Ci dać.
- Tato, ale ja nie potrzebuję !
- Ale chcę, żebyś je miał. Kupisz sobie coś. Korki, albo jakiś strój.
- Dzięki tato. Jesteś najlepszy..- pożegnałem się z nim jakoś zatrzymując łzy. Niall nie bądź pizda. Nie płacz bo synowi wiochy narobisz. Wziął swoją walizkę i pobiegł do trenera. Facet z nim pogadał po czym na mnie spojrzał i powoli ruszył w moją stronę.
- Pan jest ojcem Jamesa ?
- Tak.
- Ma Pan bardzo utalentowanego syna. Jest gwiazdą w naszej szkole.
- Jesteśmy z niego bardzo dumni.
- I dobrze. Dzieciak to kocha. Zgaduję, że to pana zasługa.
- Można tak powiedzieć. Najpierw grał w piłkę, a potem chodził.
- Powiedział mi kiedyś to samo. Często o panu mówi. - uśmiechnąłem się.
- Gdyby cokolwiek się działo to proszę dzwonić.
- Oczywiście. Do widzenia. - uścisnąłem mu dłoń i patrzyłem jak autokar odjeżdża.


*** Oczami Lellie ***

Zawsze mi smutno jak James wyjeżdża. A teraz to już najbardziej bo jutro Leo jedzie na zieloną szkołę czy coś. Bu. Gdzie mój Niall ? Niech przytuli.
- Jestem.. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Cieszę się. - wtuliłam się w jego tors.
- Wszystko dobrze ?
- Nie. Jamesy pojechał.
- Wróci Lell.
- No ja wiem. Ale jutro Leo jedzie.
- No i będziemy sami. - mruknął całując mnie w czoło.
- I co będziemy robić ?
- Jeść ! Tyyyyle pyszności z wesela. A właśnie. Coś bym zjadł. - poszedł do lodówki. Mogłam się tylko śmiać. Poszłam zobaczyć jak Leo idzie pakowanie. Walizka zamknięta, pokój sprzątnięty. Co jest ?
- Leo ?
- Tak mamo ?
- Spakowałaś się ?
- No tak.
- Sama ?
- Nie. James mi pomógł. - teraz to zbieram zęby z podłogi.
- Co James ? - Niall z ogromnym talerzem jedzenia wszedł na górę.
- James pomagał jej się pakować.
- To fajnie nie  ? - wzruszył ramionami i poszedł jeść.
- Mamo ?
- Hmm ?
- A wy jeszcze chcecie mieć dzieci ?
- Nie wiem jak tata, ale ja bym chciała, a co ?
- Nie chcę być najmłodsza.
- Zobaczymy co da się zrobić. - uśmiechnęłam się i wyszłam.

~ *~

- Lell wychodzę. - zgarnął z szafki kluczyki i portfel.
- A gdzie ?
- No jak to ? Na akcję ?
- Na jaką akcję ?
- Kotku.. Pamiętasz ? Jestem w gangu.
- Niall, ale wzięliśmy przed wczoraj ślub !
- No tak, pamiętam. Było też wesele.
- I to nic dla Ciebie nie znaczy ?
- Skarbie znaczy dla mnie dużo. Chcę raz czy dwa w tygodniu wyjść z kumplami. To chyba nie zbrodnia.
- Niall ty nie widzisz różnicy ?
- No nie bardzo ?
- Wyjść na piwo czy mecz, a zabijać i okradać ludzi ?!
- Szczegóły. - machnął ręką. Szlag mnie jasny trafi !
- Nie chcę żebyś szedł.
- Ale to ja decyduję !
- Niall do cholery
- Lellie jeżeli myślałaś, że kawałek metalu na palcu zmieni moje życie to się myliłaś. Jestem tym samym Niallem co wcześniej. - założył kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiem czy mam być zła na niego czy na siebie. Które z nas ma rację ?


Jak myślicie ? Kto ma rację ?
Niall czy Lellie ?
Ja myślę, że Niall. / Horanowa.:)

+ Dzisiaj więcej dialogów, tak aż dziwnie :D

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 47 - Wedding

- James..
- Tato daj spokój.. - odsunął się ode mnie i poszedł do kuchni, a ja ruszyłem na górę. Kupiłem nowy dom. Bardziej przytulny, rodzinny. Nigdy nie krzyczałem na Leo, ale tym razem przesadziła. Wszedłem do jej pokoju i zabrałem tablet i laptopa. Podszedłem do niej i wyciągnąłem rękę po telefon.
- Co ? - wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Gówno. Telefon.
- Nie dam Ci mojego telefonu !
- Ja za niego płacę więc tak, dasz. - wyrwałem jej go z ręki i już chciałem wyjść, ale
- Oddaj mi telefon !
- Oddaj mi trąbkę !
- Jaką trąbkę ?
- Jaki telefon ?
- To nie sprawiedliwe. Zawsze faworyzujesz Jamesa ! Przecież ja nic mu nie zrobiłam !
- Leo.. nic nie zrobiłaś ? Jego mama nie żyje, a ty.. zrobiłaś z tego powód do kpiny.
- Nie żyje ?
- Nie żyje. James ma tylko mnie. - wyszedłem z pokoju zostawiając ją w silnym szoku.


*** Oczami Lellie ***

- Mamo.. dusisz. - James próbował uciec z mojego uścisku.
- Mój synek najcudowniejszy.
- Mamo daj spokój..
- Kochasz mnie ?
- Najbardziej.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć ?
- Tak mamuś. Na Ciebie i na tatę. Jesteście najfajniejsi.
- Ty też. - Niall wszedł do kuchni.
- Siadajcie do stołu. James znowu schudłeś. - Niall wywrócił na mnie oczami. Jeden i drugi chudy jak patyk. Ech..
- Opowiadaj jak w szkole Jamesy.
- Tato, mamo. Od przyszłego sezonu będę grał w drużynie Juniorów Arsenalu Londyn.
- Co ?! James na serio ?!
- Serio serio. - rzuciliśmy się na niego i zaczęliśmy przytulać. Jestem tak bardzo dumna.
- Gratuluję James. - Leonie zeszła na obiad.
- Dzięki Leo.- usiedliśmy do posiłku. Kiedy tylko skończyliśmy posiłek James kazał zawieźć się do Darcy.
- No i jesteśmy.
- Tato ?
- Hmm ?
- Nie spierdziel tego jutro.
- O czym ty mówisz ?
- Nie znamy się od wczoraj. - puścił mi oczko i wysiadł, a ja wybuchnąłem śmiechem.

~*~

- Masz obrączki ?
- Mam. - Jak ja się cieszę, że mam ze sobą dwa mózgi zapasu. Jestem tak zestresowany, że nie umiem się na niczym skupić.
- James przyjechał wujek Harry. Leć.
- Wujku pilnuj go.. Leonie chodź. - dzieci poszły.
- Czas na nas. - Zayn poklepał mnie po ramieniu i otworzył drzwi od domu.
- Mówisz ?
- Tak. Dawaj Niall. - wziąłem marynarkę i wyszedłem zaraz za nim. Na mnie i Lell czekały osobne limuzyny  . Pod kościołem czekali już na mnie wszyscy bliscy. James przytulał swoją Darcy, Leonie rozmawiała z moją mamą. Przywitałem się z nimi i czekałem tylko na Lell..
- Jedzie.. - szepnął Zayn, a ja zesztywniałem. Poszedł otworzyć jej drzwi i pomógł wysiąść.
- Tata spokojnie..- szepnął James stojący za moimi plecami. Wreszcie ją zobaczyłem. Wyglądała.. przepięknie.. bajkowa suknia, delikatny uśmiech. Oddałem go czując jak znika ze mnie stres. Cała ceremonia tak szybko przebiegała.. Tak szybko całowałem Lellie Horan. Tak mało czasu minęło, a już byliśmy na weselu i obrączka błyszczała na moim palcu. Kołysaliśmy się wolno z Lell w rytmie muzyki.
- Myślałam, że się nie doczekam Niall. - powiedziała z uśmiechem.
- To 3 pierścionek zaręczynowy, który dla Ciebie kupiłem.
- Jak to ? Tamte Ci się nie podobały.
- Ta.. właśnie tak.- cmoknąłem ją w usta unikając dalszych pytań.
- Zobacz na Jamesy'ego i Leonie. - powiedziała z uśmiechem. Tańczyli ze sobą śmiejąc się.
- Nie wierzę.. Po pierwsze oni się dogadali. Po drugie, gdzie Darcy ?! - okazało się, że Darcy wywija ze swoim własnym ojcem. Nigdy tak dobrze się nie bawiłem. Często robię się głodny dlatego wróciliśmy z Lellie do naszego stolika. Wpierdalam jak dziki. Spotkałem się wzrokiem z Harrym. Wychodzi ? Czemu ? Nie ma nigdzie Lou, Zayna ani Liama. No i Summer.
- Tato ! - podbiegł do mnie James.
- Co tam ?
- Wujek Harry powiedział, że zaraz wrócą i że ciocia Cie zastąpi. Nie wiem o co mu chodziło. - spotkałem się wzrokiem z Lellie.
- Chyba nie zamierzasz nigdzie iść Niall. - spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.
- Lell sądzę, że powinnaś wziąć dzieci i wrócić do domu..
- Co ? Co się dzieje ?
- Nie mam pojęcia. - na salę weszła Summer. W marynarce Harry'ego. - Zaczekaj. - podbiegłem do niej. - Sunny co się dzieje ?
- Nic Nialler. Zaraz wrócimy z Harrym. Muszę się przebrać.
- A czym się ubrudziłaś ?
- Nie udawaj, że nie wiesz.
- Powiesz mi co się stało ?
- Może przy innej okazji. Wszyscy są bezpieczni. Baw się. To Twoje wesele. - poklepała mnie po ramieniu  i wyszła. Wróciłem do Lell.
- Co się dzieje ?
- Nie wiem. Nie chciała mi nic powiedzieć.
- Mam złe przeczucia.



Drodzy hejterzy, to na serio mnie nie rusza + dziękuję za nabijanie wyświetleń i czytanie " każdego chujowego rozdziału " Kocham Was <3 / Horanowa.;)