sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 52 - And if we should die tonight We should all die together

Muzyka

Odwróciłam się i spojrzałam na mojego synka. W drżącej dłoni trzymał broń, która jeszcze lekko dymiła po wystrzale. Niedaleko na ziemi leżał drugi z nich. James trzymał się za przedramię, a ciemna krew zalewała jego koszulę.
- Synku ?! - przytuliłam go mocno.
- Mamo ratuj mnie..Ja nie chcę umierać. - wzięłam go na ręce. W mojej krwi było tyle adrenaliny, że nawet nie czułam jego ciężaru. Biegłam przez las w stronę domu ciągle go pocieszając. Próbował utrzymać świadomość ciągle mówiąc mi zasady gry w piłkę nożną.
- Lellie ?! - podbiegł do mnie Harry. - Jezu James. Trzymaj się chłopaku. - wziął go ode mnie i razem biegliśmy w stronę domu. Tam już czekała karetka. Od razu go zabrali, a do mnie podbiegł Niall.
- Nic Ci nie jest ? - przytulił mnie mocno.
- Nic.. Przepraszam Niall.. James..
- James żyje Lellie. Jest silniejszy niż Ci się wydaje.
- Gdzie Leonie ?
- Bezpieczna. Dzieci są w jednym miejscu. Bezpieczne. Jest z nimi Summer. Na pewno nic Ci nie jest ?
- Jest okej. Niall gdzie jest Zayn ?
- Lellie.. Zayn..
- Gdzie jest Zayn ?!
- Zayn.. Zayn się poświęcił.. - poczułam gulę w gardle i łzy w oczach.
- Nie.. Niall błagam Cie.. Powiedz, że nie..
- Przykro mi Lellie.. - przytulił mnie i płakałam wtulona w jego tors. - Kochanie.. spójrz na mnie.. - zwróciłam zapłakane tęczówki na jego anielską twarz. - Zayn dał mi to.. Prosił, żebym Ci przekazał dla Jamesa. - drżącą dłonią podał mi sygnet mojego braciszka. - On już nie cierpi.. nikt z nas nigdy nie będzie już cierpiał..


KONIEC 


Ja nadal płaczę.. Wiem, że ten rozdział jest chooolernie krótki, ale nie ma co na siłę przeciągać. Bardzo, ale to bardzo Wam za wszystko dziękuję. Za każdą chwilę wsparcia, za miłe słowa. Za to, że byliście tutaj w lepszych i gorszych momentach bloga. Osiągnął on dużą popularność i uznaję go jako sukces tak jak i Blacka. Wiecie, że bardzo, ale to bardzo Was kocham i doceniam. 
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz wrócicie tutaj, żeby ponownie przeżyć przygodę z Lellie i Niallem. 
Jeszcze raz dziękuję. 
Mam dla Was też niespodziankę, a mianowicie blog, który będzie " zastępstwem " Fightera. 
Zapraszam Was na BLOG INSOMNIA.

Tylko Wasza / Horanowa.;) 


Ostatni raz dla Was Niall i Lellie <3 ;( 

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 51 - Don't touch my son

Ostatnie dni były dla wszystkich bardzo ciężkie. Eleanor całymi dniami leżała w łóżku fatalnie się czując. Summer miała sprawną tylko jedną rękę. Jest nam wszystkim ciężko.
- Siostra wszystko okej? - Zayn objął mnie ramieniem kiedy gotowałam obiad.
- Nie wiem. Trochę mnie wszystko przeraża.
- Będzie okej. Nie pozwolę nikomu Was skrzywdzić. - wrócił Harry z Darcy, Leo i Alexem. W sam raz. Zaraz powinien być Niall z Jamesem. Podałam obiad wszystkim obecnym i zdenerwowana wyglądałam przez okno. Są. Odetchnęłam z ulgą i naszykowałam też dla nich.
- Mamo ! - Jamesy wparował do domu prawie piszcząc z podekscytowania.
- Co tam synku ?
- Wiesz z kim trenowałem ?! Wiesz ?!
- No nie wiem. Powiesz ?
- Z Neymarem ! Rozumiesz ?! - nie miałam pojęcia kto to jest, ale okej.
- To super James ! Myj rączki i siadajcie do stołu. - wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Byliśmy teraz prawie jak wielka rodzina. Rozmawialiśmy o wszystkim. Dzieci wprowadzały lepsze nastroje w domu. Ale i tak jeszcze wiele brakowało do normalności. Jak zawsze po południu chłopcy zamknęli się w gabinecie Harry'ego.
- Pomogę Ci Lellie. - Summer weszła do jadalni i razem ze mną znosiła wszystko do kuchni.
- Jak ręka ?
- Lepiej. Przynajmniej mogę nią ruszać. - zaśmiała się.
- Byłaś wtedy niesamowita.
- Dzięki. Nie opowiadaj ze szczegółami o wszystkim Hazzie okej ? On nie wie o połowie moich.. umm.. ' umiejętności '. - uśmiechnęła się.
- Nie ma problemu.
- Jutro moja kolej na obiad ?
- Chyba tak, ale ja i na pewno Soph chętnie Ci pomożemy. Musisz się oszczędzać.
- Dzięki. - uśmiechnęła się i wyjrzała przez okno. - Muszę zerwać tą jebana porzeczkę w końcu.
- Ja to zrobię.
- Co mamuś ? - James przyszedł i się do mnie przytulił.
- Porzeczki zerwę.
- Pomogę Ci ! - uśmiechnęłam się do niego.

*** Oczami Nialla ***

- Pamiętacie wszystko ? Harry nie zapominaj, że ty zostajesz.
- To nie fer Louis.
- Ty i Niall zostajecie kurwa !
- Jesteśmy gangiem. Zawsze byliśmy razem. Nie widzę  powodu, dla którego teraz mielibyście wy ryzykować, a my zostać. - powiedziałem patrząc Louisowi głęboko w oczy.
- Macie rodziny Niall.
- Ty też masz Louis.
- Eleanor byłoby lepiej beze mnie. Poradziłaby sobie. A co zrobi Summer bez Harry'ego ? Co zrobi Lellie bez Ciebie ? Odpowiedz sobie sam.
- Summer sobie poradzi. Ochronię ją, Darcy i Alexa chocia
- I malucha w brzuchu.
- Co ?
- To Ty głupi jesteś Harry ? Zresztą i jeden i drugi ? I Summer i Lellie są w ciąży. Summi raczej wie co do Lellie nie jestem pewny.
- O czym ty kurwa mówisz ?!
- Pomyśl kretynie. Czemu Stylesowa chodzi w obwisłych ubraniach, a Lellie nagle wpierdziela wszystko co widzi ? Hm ? - Harry wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Usiadłem na jego fotelu i spojrzałem na plany. To wszystko jest cholernie ryzykowne, ale obronię rodzinę. Spojrzałem na obrączkę na moim palcu. Muszę zaryzykować dla jej bezpieczeństwa. Przecież jest jeszcze młoda i może być szczęśliwa beze mnie.. Chciałbym, żeby była szczęśliwa. No i chciałbym, żeby zaopiekowała się Jamesem gdyby cokolwiek mi się stało. Poszedłem do sypialni, którą teraz zajmowaliśmy z Lellie. Wziąłem papier i zacząłem pisać.


W przypadku mojej śmierci pragnę, aby moim synem Jamesem Bobbym Horanem zaopiekowała się moja żona Lellie Trisha Malik - Horan. Moją ostatnią wolą jest aby otrzymała wszelkie prawo do opieki nad synem. Wychowywała go wraz ze mną od kiedy syn miał 3 lata. W momencie pisania testamentu ma 15. Pragnę również, aby cały mój majątek podzielić na dwie równe części. Jedna z nich dla syna Jamesa Bobby'ego Horana, a druga dla żony Lellie Trishy Malik- Horan. Moja córka Leonie Maura Horan po ukończeniu 18 roku życia otrzyma pieniądze z konta założonego specjalnie i tylko dla niej. Oświadczam, że w momencie pisania testamentu jestem osobą poczytalną i nie ulegam wpływowi osoby trzeciej. 



Niall James Horan 


*** Oczami Lellie *** 

Wzięliśmy z Jamesem koszyki i wyszliśmy do ogrodu. Pogoda była piękna. Trochę chłodno, ale przynajmniej nie pada. 
- Lellie my jedziemy na zakupy, Zayn jest w garażu. - powiedział Harry. - Muszę kupić mojej żonie ubrania ciążowe, a Tobie też by się chyba przydały. 
- Louis jest bardziej spostrzegawczy niż Wam się wydaje. - poczochrał Jamesa i poszedł. 
- Synu ? 
- Tak ? 
- Wybacz, że pytam, ale kto to jest ten cały Neymar ? 
- Taki piłkarz. Fajny. Więcej nie zrozumiesz. 
- Ej ! - zaśmiałam się. Kocham go za to, że zawsze umie poprawić mi humor. 
- Lellie ! James ! Natychmiast do mnie ! Szybko i głowa nisko ! - James ruszył biegiem do domu, a ja spostrzegłam jakieś samochód za ogrodzeniem i to nie był samochód mi znajomy. Biegłam kawałek za Jamesem. Zayn zamknął drzwi i podał mi ogromną broń. 
- Summer Ci mówiła jak tego używać prawda ? 
- Tak. 
- Przepraszam za to co teraz zrobię. - podał Jamesowi mały pistolet i w skrócie wytłumaczył jak go używać. Nie.. Dlaczego on z mojego syna mordercę robi ?! 
- Zayn
- Lellie to konieczne. Biegnijcie do lasu.Schowajcie się gdzieś. Weź telefon. Zadzwonię. Zachowujcie się po cichu. Błagam. - kiwnęłam głową. - Tylnymi drzwiami. Powodzenia. 
- A ty ? 
- Ja ich zatrzymam. Dam radę. Spoko. - mocno go przytuliłam. 
- Chodź James. - wybiegliśmy z domu i sekundy później byliśmy już w lesie. James biegł przede mną. Nie pozwoliłabym mu biec za mną. W życiu. Nagle się zatrzymał, a ja na niego wpadłam. 
- Mamo.. chyba mamy przejebane. - nawet nie opieprzyłam go za słownictwo bo strach ścisnął mnie w gardle. Przed nami jakby spod ziemi wyrosło dwóch facetów. Zasłoniłam Jamesa swoim ciałem. 
- Lellie i James Horanowie. A gdzie tatusiek ? - głupie uśmieszki  weszły na ich okropne mordy. - Odpowiadaj gnojku. - podszedł do nas i złapał za ramię Jamesa. 
- Nie dotykaj mojego syna chuju ! - przywaliłam mu tą bronią w głowę w chwili, w której usłyszałam strzał. 



Biedny Jamesy :<<

czytasz = komentuj / Horanowa.;) 

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 50 - I'm friend with a monster..

Muzyka

Patrzyłam jak powoli podchodzą i stają na przeciwko maski. Summer wpatrywała się w nich z miną mordercy. Była bardzo spokojna. Aż za spokojna. Wymierzyli w naszą stronę broń.
- Summer ?
- Spokojnie. Dopóki jesteśmy w tym samochodzie to nic nam nie zrobią.
- Co masz na myśli ?
- Zaraz zobaczysz. Tylko nie krzycz jak strzelą, a strzelą na 100 %.  Prawdopodobnie chcą dorwać Harry'ego.
- I ty mówisz o tym tak spokojnie ?
- A co mam panikować ? Co mi to da ? Próbuję uratować nam życie ! - przełknęłam głośno ślinę.
- Oni nas widzą ?
- Nie.
- Hazz Cie wiele
- Lell sorry, ale to nie jest dobry czas na pogawędkę. - usłyszałam strzały i instynktownie schowałam głowę. Po chwili usłyszałam kolejne dwa, ale te były jakoś bliżej. Podniosłam się. Summer strzelała do nich minimalnie wychylając się z samochodu. Jednej z nich upadł na ziemię, a z jego ust leciała krew. Ma cela.
- Kurwa ! - Summer zamknęła drzwi trzymając się za przedramię. Krwawi.
- Trafił Cie ?
- Drasnął. Skurwysyn. - odpaliła silnik. Myślałam, że zaczniemy uciekać, ale ona ruszyła prosto na niego. Uskoczył na bok. - Schyl się ! - otworzyła szybę z mojej strony i strzeliła. Trafiła. Zamknęła ją szybko i zawróciłyśmy w stronę Londynu. Moje serce wariowało. Pędziła około 200 km/h. Wjechałyśmy do Londynu, a ja poczułam ulgę. Obie byłyśmy zbyt zdenerwowane, żeby cokolwiek powiedzieć. Zatrzymała się pod swoim domem. Wysiadła z samochodu i osunęła się na ziemię.
- Summer ! - wybiegłam ze środka. Zemdlała. - Harry pomóż ! Harry !
- Co się tutaj dzieje ?! - Zayn. Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do willi. Czułam łzy w kącikach oczu. Ona mnie uratowała.
- Summi ? Jezu.. - Harry poszedł za Zaynem do salonu. - Lellie zabierz Darcy i Alexa ! - krzyknął na mnie. Zajmowali się nią. Wzięłam dzieci do kuchni i się modliłam. Modliłam, żeby nic jej nie było.
- Lella ?! - Niall wparował do willi, a zaraz za nim James i Leonie. Nic nie rozumiałam. Poczułam ulgę kiedy usłyszałam jak Harry rozmawia w salonie z Summer. Zadawał jej milion głupich pytań. Widocznie to było konieczne. - Kochanie nic Ci nie jest ? Co się stało ? - Niall kucał przede mną i patrzył na mnie przerażony.
- Nienawidzę Cie.. - szepnęłam. Nie panowałam nad tym co mówię. - Narażasz mnie. Dzieci. Wszystko przez Twój jebany gang. Mogłam tam zginąć. Ja i Summer.
- Lellie.. ja..
- Odchodzę Niall. Zabieram Leonie i Jamesa.
- Chyba się troszeczkę zapędziłaś Lellie.. Jesteś w szoku. Ochłoń. - wziął mnie za ręce. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko.
- Przepraszam.. - pocałował mnie długo. Jamesy przytulał Darcy, a Leo rozmawiała z Alexem. - Pójdziemy zobaczyć co z Summer ?
- Tak kochanie.. Chodź.. - pomógł mi wstać i objął mnie ramieniem kiedy szliśmy do salonu. Sunny płakała wtulając się w swojego męża. Chaotycznie opowiadała mu wszystko co się stało. Wpatrywali się w siebie z moim mężem nie wiem co chcąc osiągnąć. W tym samym czasie kiwnęli głowami.
- Dzieci  ? - Harry zawołał całą czwórkę. Darcy usiadła przy swoich rodzicach, tak samo jak Alex. James stanął przy boku Nialla, a Leo poszła do Zayna.
- Wiem, że będzie Wam teraz ciężko i z góry przepraszamy. Za miesiąc są wakacje. Do tego czasu wszyscy zamieszkamy tutaj.
- Jamesy będę Cie zawoził do szkoły codziennie, a potem Cie odbierał. Nie jesteś tam bezpieczny.
- Darcy, Alex, Leonie. Wy będziecie jeździć ze mną. Zrozumcie, że to dla waszego dobra i bezpieczeństwa. - Ja zajmę się Lellie i Summer.  Powinniśmy też ostrzec resztę.
- Zajmiesz się tym ?
- Tak. - usiedliśmy. Hazz robił wszystko żeby Summer jakoś uspokoić, ale dopiero kiedy przytulił się do niej Alex przestała płakać.
- Summi ? – spojrzała na mnie, a ja na jej opatrzone ramię. – Dziękuję Ci.
- Na moim miejscu zrobiłabyś to samo.
- No nie do końca. Na Twoim miejscu pewnie bym tam zemdlała. – dziwiłam się, że ona jeszcze może oddychać. Harry ją prawie dusił. Usypiała. Pewnie coś jej podali. Przyjechali Louis i Liam. Dawno Eleanor nie widziałam. Trochę się zmieniła.. Przytyła. Jest w ciąży. Louisek się nie chwalił. Summer zasnęła Hazzie na kolanach, a reszta rozmawiała. 
- Dziewczyny idźcie z Harrym. - powiedział Lou. Hazz zaniósł Summer do ich sypialni i kazał nam tam zostać. Dzieciaki bawiły się w pokoju obok.
- El, który miesiąc ?
- 4. A co ?
- Czemu nic nie mówiliście ? - wzruszyła ramionami.
- Bardzo źle znoszę ciąże. Nie wychodzę z domu i tak dalej. - Sophia była taka przerażona.. Prawie jak ja. El i Summer nigdy się nie przejmują. To chyba przez lata praktyki.
- Gdybyś potrzebowała pomocy to
- Wiem Lellie. Dzięki. - uśmiechnęła się do mnie. Jest taka kochana. Pasują do siebie z Louisem.
- Chcecie coś zjeść ? - Louis wszedł do pokoju. - Ele ? - dziewczyna kiwnęła głową, tak jak i my. - Lellka chodź. Pomożesz mi i tak ty. - wyszedł z pokoju, a ja zaraz za nim. Zeszliśmy do kuchni, a chłopak zamknął drzwi.
- Jesteś pewna, że nic Ci nie jest ?
- Tak. Tylko jestem przerażona i zdenerwowana. Co z Summer ?
- Harry zabrał ją do szpitala bo traciła czucie w ręce. Raczej nic jej nie będzie.
- To moja wina.
- Summer jest wyszkolona na maszynę do zabijania Lellie. Obrywała gorzej niż dzisiaj i robiła gorsze rzeczy.
- Nie wiedziałam.
- Nikt nie wie. Wiesz ty i ja. Nawet jej mąż nie ma o niczym pojęcia. Dobrze Ci radzę, niech tak zostanie. To co stało się dzisiaj nie powinno mieć miejsca. Przykro mi, że zostałaś narażona na stres. Na serio. Nie powinno do tego dojść, a to moja wina. Nie dopilnowałem spraw i źle oceniłem zagrożenie. Teraz musisz dbać o dzieci, siebie i resztę dziewczyn. Moją decyzją zamieszkamy wszyscy w domu Stylesów bo jest największy. Pilnować Was będzie Zayn no i Summer jeżeli będzie w stanie. Będziemy Was trenować. Nigdy tego nie chciałem, ale musi do tego dojść. Eleanor umie się bronić, strzelać, ale jest w ciąży. Jeżeli do czegokolwiek dojdzie Lellie musisz pamiętać o tym, że najpierw chronicie dzieci. One są najważniejsze. Ten dom jest pancerny i wiele wytrzyma, ale jeszcze nie do końca wiem czym oni dysponują. Najbezpieczniej jest w garażu. Pamiętaj.. Oko za oko, ząb za ząb.