Ostatnie dni były dla wszystkich bardzo ciężkie. Eleanor całymi dniami leżała w łóżku fatalnie się czując. Summer miała sprawną tylko jedną rękę. Jest nam wszystkim ciężko.
- Siostra wszystko okej? - Zayn objął mnie ramieniem kiedy gotowałam obiad.
- Nie wiem. Trochę mnie wszystko przeraża.
- Będzie okej. Nie pozwolę nikomu Was skrzywdzić. - wrócił Harry z Darcy, Leo i Alexem. W sam raz. Zaraz powinien być Niall z Jamesem. Podałam obiad wszystkim obecnym i zdenerwowana wyglądałam przez okno. Są. Odetchnęłam z ulgą i naszykowałam też dla nich.
- Mamo ! - Jamesy wparował do domu prawie piszcząc z podekscytowania.
- Co tam synku ?
- Wiesz z kim trenowałem ?! Wiesz ?!
- No nie wiem. Powiesz ?
- Z Neymarem ! Rozumiesz ?! - nie miałam pojęcia kto to jest, ale okej.
- To super James ! Myj rączki i siadajcie do stołu. - wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Byliśmy teraz prawie jak wielka rodzina. Rozmawialiśmy o wszystkim. Dzieci wprowadzały lepsze nastroje w domu. Ale i tak jeszcze wiele brakowało do normalności. Jak zawsze po południu chłopcy zamknęli się w gabinecie Harry'ego.
- Pomogę Ci Lellie. - Summer weszła do jadalni i razem ze mną znosiła wszystko do kuchni.
- Jak ręka ?
- Lepiej. Przynajmniej mogę nią ruszać. - zaśmiała się.
- Byłaś wtedy niesamowita.
- Dzięki. Nie opowiadaj ze szczegółami o wszystkim Hazzie okej ? On nie wie o połowie moich.. umm.. ' umiejętności '. - uśmiechnęła się.
- Nie ma problemu.
- Jutro moja kolej na obiad ?
- Chyba tak, ale ja i na pewno Soph chętnie Ci pomożemy. Musisz się oszczędzać.
- Dzięki. - uśmiechnęła się i wyjrzała przez okno. - Muszę zerwać tą jebana porzeczkę w końcu.
- Ja to zrobię.
- Co mamuś ? - James przyszedł i się do mnie przytulił.
- Porzeczki zerwę.
- Pomogę Ci ! - uśmiechnęłam się do niego.
*** Oczami Nialla ***
- Pamiętacie wszystko ? Harry nie zapominaj, że ty zostajesz.
- To nie fer Louis.
- Ty i Niall zostajecie kurwa !
- Jesteśmy gangiem. Zawsze byliśmy razem. Nie widzę powodu, dla którego teraz mielibyście wy ryzykować, a my zostać. - powiedziałem patrząc Louisowi głęboko w oczy.
- Macie rodziny Niall.
- Ty też masz Louis.
- Eleanor byłoby lepiej beze mnie. Poradziłaby sobie. A co zrobi Summer bez Harry'ego ? Co zrobi Lellie bez Ciebie ? Odpowiedz sobie sam.
- Summer sobie poradzi. Ochronię ją, Darcy i Alexa chocia
- I malucha w brzuchu.
- Co ?
- To Ty głupi jesteś Harry ? Zresztą i jeden i drugi ? I Summer i Lellie są w ciąży. Summi raczej wie co do Lellie nie jestem pewny.
- O czym ty kurwa mówisz ?!
- Pomyśl kretynie. Czemu Stylesowa chodzi w obwisłych ubraniach, a Lellie nagle wpierdziela wszystko co widzi ? Hm ? - Harry wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Usiadłem na jego fotelu i spojrzałem na plany. To wszystko jest cholernie ryzykowne, ale obronię rodzinę. Spojrzałem na obrączkę na moim palcu. Muszę zaryzykować dla jej bezpieczeństwa. Przecież jest jeszcze młoda i może być szczęśliwa beze mnie.. Chciałbym, żeby była szczęśliwa. No i chciałbym, żeby zaopiekowała się Jamesem gdyby cokolwiek mi się stało. Poszedłem do sypialni, którą teraz zajmowaliśmy z Lellie. Wziąłem papier i zacząłem pisać.
W przypadku mojej śmierci pragnę, aby moim synem Jamesem Bobbym Horanem zaopiekowała się moja żona Lellie Trisha Malik - Horan. Moją ostatnią wolą jest aby otrzymała wszelkie prawo do opieki nad synem. Wychowywała go wraz ze mną od kiedy syn miał 3 lata. W momencie pisania testamentu ma 15. Pragnę również, aby cały mój majątek podzielić na dwie równe części. Jedna z nich dla syna Jamesa Bobby'ego Horana, a druga dla żony Lellie Trishy Malik- Horan. Moja córka Leonie Maura Horan po ukończeniu 18 roku życia otrzyma pieniądze z konta założonego specjalnie i tylko dla niej. Oświadczam, że w momencie pisania testamentu jestem osobą poczytalną i nie ulegam wpływowi osoby trzeciej.
Niall James Horan
*** Oczami Lellie ***
Wzięliśmy z Jamesem koszyki i wyszliśmy do ogrodu. Pogoda była piękna. Trochę chłodno, ale przynajmniej nie pada.
- Lellie my jedziemy na zakupy, Zayn jest w garażu. - powiedział Harry. - Muszę kupić mojej żonie ubrania ciążowe, a Tobie też by się chyba przydały.
- Louis jest bardziej spostrzegawczy niż Wam się wydaje. - poczochrał Jamesa i poszedł.
- Synu ?
- Tak ?
- Wybacz, że pytam, ale kto to jest ten cały Neymar ?
- Taki piłkarz. Fajny. Więcej nie zrozumiesz.
- Ej ! - zaśmiałam się. Kocham go za to, że zawsze umie poprawić mi humor.
- Lellie ! James ! Natychmiast do mnie ! Szybko i głowa nisko ! - James ruszył biegiem do domu, a ja spostrzegłam jakieś samochód za ogrodzeniem i to nie był samochód mi znajomy. Biegłam kawałek za Jamesem. Zayn zamknął drzwi i podał mi ogromną broń.
- Summer Ci mówiła jak tego używać prawda ?
- Tak.
- Przepraszam za to co teraz zrobię. - podał Jamesowi mały pistolet i w skrócie wytłumaczył jak go używać. Nie.. Dlaczego on z mojego syna mordercę robi ?!
- Zayn
- Lellie to konieczne. Biegnijcie do lasu.Schowajcie się gdzieś. Weź telefon. Zadzwonię. Zachowujcie się po cichu. Błagam. - kiwnęłam głową. - Tylnymi drzwiami. Powodzenia.
- A ty ?
- Ja ich zatrzymam. Dam radę. Spoko. - mocno go przytuliłam.
- Chodź James. - wybiegliśmy z domu i sekundy później byliśmy już w lesie. James biegł przede mną. Nie pozwoliłabym mu biec za mną. W życiu. Nagle się zatrzymał, a ja na niego wpadłam.
- Mamo.. chyba mamy przejebane. - nawet nie opieprzyłam go za słownictwo bo strach ścisnął mnie w gardle. Przed nami jakby spod ziemi wyrosło dwóch facetów. Zasłoniłam Jamesa swoim ciałem.
- Lellie i James Horanowie. A gdzie tatusiek ? - głupie uśmieszki weszły na ich okropne mordy. - Odpowiadaj gnojku. - podszedł do nas i złapał za ramię Jamesa.
- Nie dotykaj mojego syna chuju ! - przywaliłam mu tą bronią w głowę w chwili, w której usłyszałam strzał.
Biedny Jamesy :<<
czytasz = komentuj / Horanowa.;)