sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 52 - And if we should die tonight We should all die together

Muzyka

Odwróciłam się i spojrzałam na mojego synka. W drżącej dłoni trzymał broń, która jeszcze lekko dymiła po wystrzale. Niedaleko na ziemi leżał drugi z nich. James trzymał się za przedramię, a ciemna krew zalewała jego koszulę.
- Synku ?! - przytuliłam go mocno.
- Mamo ratuj mnie..Ja nie chcę umierać. - wzięłam go na ręce. W mojej krwi było tyle adrenaliny, że nawet nie czułam jego ciężaru. Biegłam przez las w stronę domu ciągle go pocieszając. Próbował utrzymać świadomość ciągle mówiąc mi zasady gry w piłkę nożną.
- Lellie ?! - podbiegł do mnie Harry. - Jezu James. Trzymaj się chłopaku. - wziął go ode mnie i razem biegliśmy w stronę domu. Tam już czekała karetka. Od razu go zabrali, a do mnie podbiegł Niall.
- Nic Ci nie jest ? - przytulił mnie mocno.
- Nic.. Przepraszam Niall.. James..
- James żyje Lellie. Jest silniejszy niż Ci się wydaje.
- Gdzie Leonie ?
- Bezpieczna. Dzieci są w jednym miejscu. Bezpieczne. Jest z nimi Summer. Na pewno nic Ci nie jest ?
- Jest okej. Niall gdzie jest Zayn ?
- Lellie.. Zayn..
- Gdzie jest Zayn ?!
- Zayn.. Zayn się poświęcił.. - poczułam gulę w gardle i łzy w oczach.
- Nie.. Niall błagam Cie.. Powiedz, że nie..
- Przykro mi Lellie.. - przytulił mnie i płakałam wtulona w jego tors. - Kochanie.. spójrz na mnie.. - zwróciłam zapłakane tęczówki na jego anielską twarz. - Zayn dał mi to.. Prosił, żebym Ci przekazał dla Jamesa. - drżącą dłonią podał mi sygnet mojego braciszka. - On już nie cierpi.. nikt z nas nigdy nie będzie już cierpiał..


KONIEC 


Ja nadal płaczę.. Wiem, że ten rozdział jest chooolernie krótki, ale nie ma co na siłę przeciągać. Bardzo, ale to bardzo Wam za wszystko dziękuję. Za każdą chwilę wsparcia, za miłe słowa. Za to, że byliście tutaj w lepszych i gorszych momentach bloga. Osiągnął on dużą popularność i uznaję go jako sukces tak jak i Blacka. Wiecie, że bardzo, ale to bardzo Was kocham i doceniam. 
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz wrócicie tutaj, żeby ponownie przeżyć przygodę z Lellie i Niallem. 
Jeszcze raz dziękuję. 
Mam dla Was też niespodziankę, a mianowicie blog, który będzie " zastępstwem " Fightera. 
Zapraszam Was na BLOG INSOMNIA.

Tylko Wasza / Horanowa.;) 


Ostatni raz dla Was Niall i Lellie <3 ;( 

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 51 - Don't touch my son

Ostatnie dni były dla wszystkich bardzo ciężkie. Eleanor całymi dniami leżała w łóżku fatalnie się czując. Summer miała sprawną tylko jedną rękę. Jest nam wszystkim ciężko.
- Siostra wszystko okej? - Zayn objął mnie ramieniem kiedy gotowałam obiad.
- Nie wiem. Trochę mnie wszystko przeraża.
- Będzie okej. Nie pozwolę nikomu Was skrzywdzić. - wrócił Harry z Darcy, Leo i Alexem. W sam raz. Zaraz powinien być Niall z Jamesem. Podałam obiad wszystkim obecnym i zdenerwowana wyglądałam przez okno. Są. Odetchnęłam z ulgą i naszykowałam też dla nich.
- Mamo ! - Jamesy wparował do domu prawie piszcząc z podekscytowania.
- Co tam synku ?
- Wiesz z kim trenowałem ?! Wiesz ?!
- No nie wiem. Powiesz ?
- Z Neymarem ! Rozumiesz ?! - nie miałam pojęcia kto to jest, ale okej.
- To super James ! Myj rączki i siadajcie do stołu. - wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Byliśmy teraz prawie jak wielka rodzina. Rozmawialiśmy o wszystkim. Dzieci wprowadzały lepsze nastroje w domu. Ale i tak jeszcze wiele brakowało do normalności. Jak zawsze po południu chłopcy zamknęli się w gabinecie Harry'ego.
- Pomogę Ci Lellie. - Summer weszła do jadalni i razem ze mną znosiła wszystko do kuchni.
- Jak ręka ?
- Lepiej. Przynajmniej mogę nią ruszać. - zaśmiała się.
- Byłaś wtedy niesamowita.
- Dzięki. Nie opowiadaj ze szczegółami o wszystkim Hazzie okej ? On nie wie o połowie moich.. umm.. ' umiejętności '. - uśmiechnęła się.
- Nie ma problemu.
- Jutro moja kolej na obiad ?
- Chyba tak, ale ja i na pewno Soph chętnie Ci pomożemy. Musisz się oszczędzać.
- Dzięki. - uśmiechnęła się i wyjrzała przez okno. - Muszę zerwać tą jebana porzeczkę w końcu.
- Ja to zrobię.
- Co mamuś ? - James przyszedł i się do mnie przytulił.
- Porzeczki zerwę.
- Pomogę Ci ! - uśmiechnęłam się do niego.

*** Oczami Nialla ***

- Pamiętacie wszystko ? Harry nie zapominaj, że ty zostajesz.
- To nie fer Louis.
- Ty i Niall zostajecie kurwa !
- Jesteśmy gangiem. Zawsze byliśmy razem. Nie widzę  powodu, dla którego teraz mielibyście wy ryzykować, a my zostać. - powiedziałem patrząc Louisowi głęboko w oczy.
- Macie rodziny Niall.
- Ty też masz Louis.
- Eleanor byłoby lepiej beze mnie. Poradziłaby sobie. A co zrobi Summer bez Harry'ego ? Co zrobi Lellie bez Ciebie ? Odpowiedz sobie sam.
- Summer sobie poradzi. Ochronię ją, Darcy i Alexa chocia
- I malucha w brzuchu.
- Co ?
- To Ty głupi jesteś Harry ? Zresztą i jeden i drugi ? I Summer i Lellie są w ciąży. Summi raczej wie co do Lellie nie jestem pewny.
- O czym ty kurwa mówisz ?!
- Pomyśl kretynie. Czemu Stylesowa chodzi w obwisłych ubraniach, a Lellie nagle wpierdziela wszystko co widzi ? Hm ? - Harry wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Usiadłem na jego fotelu i spojrzałem na plany. To wszystko jest cholernie ryzykowne, ale obronię rodzinę. Spojrzałem na obrączkę na moim palcu. Muszę zaryzykować dla jej bezpieczeństwa. Przecież jest jeszcze młoda i może być szczęśliwa beze mnie.. Chciałbym, żeby była szczęśliwa. No i chciałbym, żeby zaopiekowała się Jamesem gdyby cokolwiek mi się stało. Poszedłem do sypialni, którą teraz zajmowaliśmy z Lellie. Wziąłem papier i zacząłem pisać.


W przypadku mojej śmierci pragnę, aby moim synem Jamesem Bobbym Horanem zaopiekowała się moja żona Lellie Trisha Malik - Horan. Moją ostatnią wolą jest aby otrzymała wszelkie prawo do opieki nad synem. Wychowywała go wraz ze mną od kiedy syn miał 3 lata. W momencie pisania testamentu ma 15. Pragnę również, aby cały mój majątek podzielić na dwie równe części. Jedna z nich dla syna Jamesa Bobby'ego Horana, a druga dla żony Lellie Trishy Malik- Horan. Moja córka Leonie Maura Horan po ukończeniu 18 roku życia otrzyma pieniądze z konta założonego specjalnie i tylko dla niej. Oświadczam, że w momencie pisania testamentu jestem osobą poczytalną i nie ulegam wpływowi osoby trzeciej. 



Niall James Horan 


*** Oczami Lellie *** 

Wzięliśmy z Jamesem koszyki i wyszliśmy do ogrodu. Pogoda była piękna. Trochę chłodno, ale przynajmniej nie pada. 
- Lellie my jedziemy na zakupy, Zayn jest w garażu. - powiedział Harry. - Muszę kupić mojej żonie ubrania ciążowe, a Tobie też by się chyba przydały. 
- Louis jest bardziej spostrzegawczy niż Wam się wydaje. - poczochrał Jamesa i poszedł. 
- Synu ? 
- Tak ? 
- Wybacz, że pytam, ale kto to jest ten cały Neymar ? 
- Taki piłkarz. Fajny. Więcej nie zrozumiesz. 
- Ej ! - zaśmiałam się. Kocham go za to, że zawsze umie poprawić mi humor. 
- Lellie ! James ! Natychmiast do mnie ! Szybko i głowa nisko ! - James ruszył biegiem do domu, a ja spostrzegłam jakieś samochód za ogrodzeniem i to nie był samochód mi znajomy. Biegłam kawałek za Jamesem. Zayn zamknął drzwi i podał mi ogromną broń. 
- Summer Ci mówiła jak tego używać prawda ? 
- Tak. 
- Przepraszam za to co teraz zrobię. - podał Jamesowi mały pistolet i w skrócie wytłumaczył jak go używać. Nie.. Dlaczego on z mojego syna mordercę robi ?! 
- Zayn
- Lellie to konieczne. Biegnijcie do lasu.Schowajcie się gdzieś. Weź telefon. Zadzwonię. Zachowujcie się po cichu. Błagam. - kiwnęłam głową. - Tylnymi drzwiami. Powodzenia. 
- A ty ? 
- Ja ich zatrzymam. Dam radę. Spoko. - mocno go przytuliłam. 
- Chodź James. - wybiegliśmy z domu i sekundy później byliśmy już w lesie. James biegł przede mną. Nie pozwoliłabym mu biec za mną. W życiu. Nagle się zatrzymał, a ja na niego wpadłam. 
- Mamo.. chyba mamy przejebane. - nawet nie opieprzyłam go za słownictwo bo strach ścisnął mnie w gardle. Przed nami jakby spod ziemi wyrosło dwóch facetów. Zasłoniłam Jamesa swoim ciałem. 
- Lellie i James Horanowie. A gdzie tatusiek ? - głupie uśmieszki  weszły na ich okropne mordy. - Odpowiadaj gnojku. - podszedł do nas i złapał za ramię Jamesa. 
- Nie dotykaj mojego syna chuju ! - przywaliłam mu tą bronią w głowę w chwili, w której usłyszałam strzał. 



Biedny Jamesy :<<

czytasz = komentuj / Horanowa.;) 

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 50 - I'm friend with a monster..

Muzyka

Patrzyłam jak powoli podchodzą i stają na przeciwko maski. Summer wpatrywała się w nich z miną mordercy. Była bardzo spokojna. Aż za spokojna. Wymierzyli w naszą stronę broń.
- Summer ?
- Spokojnie. Dopóki jesteśmy w tym samochodzie to nic nam nie zrobią.
- Co masz na myśli ?
- Zaraz zobaczysz. Tylko nie krzycz jak strzelą, a strzelą na 100 %.  Prawdopodobnie chcą dorwać Harry'ego.
- I ty mówisz o tym tak spokojnie ?
- A co mam panikować ? Co mi to da ? Próbuję uratować nam życie ! - przełknęłam głośno ślinę.
- Oni nas widzą ?
- Nie.
- Hazz Cie wiele
- Lell sorry, ale to nie jest dobry czas na pogawędkę. - usłyszałam strzały i instynktownie schowałam głowę. Po chwili usłyszałam kolejne dwa, ale te były jakoś bliżej. Podniosłam się. Summer strzelała do nich minimalnie wychylając się z samochodu. Jednej z nich upadł na ziemię, a z jego ust leciała krew. Ma cela.
- Kurwa ! - Summer zamknęła drzwi trzymając się za przedramię. Krwawi.
- Trafił Cie ?
- Drasnął. Skurwysyn. - odpaliła silnik. Myślałam, że zaczniemy uciekać, ale ona ruszyła prosto na niego. Uskoczył na bok. - Schyl się ! - otworzyła szybę z mojej strony i strzeliła. Trafiła. Zamknęła ją szybko i zawróciłyśmy w stronę Londynu. Moje serce wariowało. Pędziła około 200 km/h. Wjechałyśmy do Londynu, a ja poczułam ulgę. Obie byłyśmy zbyt zdenerwowane, żeby cokolwiek powiedzieć. Zatrzymała się pod swoim domem. Wysiadła z samochodu i osunęła się na ziemię.
- Summer ! - wybiegłam ze środka. Zemdlała. - Harry pomóż ! Harry !
- Co się tutaj dzieje ?! - Zayn. Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do willi. Czułam łzy w kącikach oczu. Ona mnie uratowała.
- Summi ? Jezu.. - Harry poszedł za Zaynem do salonu. - Lellie zabierz Darcy i Alexa ! - krzyknął na mnie. Zajmowali się nią. Wzięłam dzieci do kuchni i się modliłam. Modliłam, żeby nic jej nie było.
- Lella ?! - Niall wparował do willi, a zaraz za nim James i Leonie. Nic nie rozumiałam. Poczułam ulgę kiedy usłyszałam jak Harry rozmawia w salonie z Summer. Zadawał jej milion głupich pytań. Widocznie to było konieczne. - Kochanie nic Ci nie jest ? Co się stało ? - Niall kucał przede mną i patrzył na mnie przerażony.
- Nienawidzę Cie.. - szepnęłam. Nie panowałam nad tym co mówię. - Narażasz mnie. Dzieci. Wszystko przez Twój jebany gang. Mogłam tam zginąć. Ja i Summer.
- Lellie.. ja..
- Odchodzę Niall. Zabieram Leonie i Jamesa.
- Chyba się troszeczkę zapędziłaś Lellie.. Jesteś w szoku. Ochłoń. - wziął mnie za ręce. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko.
- Przepraszam.. - pocałował mnie długo. Jamesy przytulał Darcy, a Leo rozmawiała z Alexem. - Pójdziemy zobaczyć co z Summer ?
- Tak kochanie.. Chodź.. - pomógł mi wstać i objął mnie ramieniem kiedy szliśmy do salonu. Sunny płakała wtulając się w swojego męża. Chaotycznie opowiadała mu wszystko co się stało. Wpatrywali się w siebie z moim mężem nie wiem co chcąc osiągnąć. W tym samym czasie kiwnęli głowami.
- Dzieci  ? - Harry zawołał całą czwórkę. Darcy usiadła przy swoich rodzicach, tak samo jak Alex. James stanął przy boku Nialla, a Leo poszła do Zayna.
- Wiem, że będzie Wam teraz ciężko i z góry przepraszamy. Za miesiąc są wakacje. Do tego czasu wszyscy zamieszkamy tutaj.
- Jamesy będę Cie zawoził do szkoły codziennie, a potem Cie odbierał. Nie jesteś tam bezpieczny.
- Darcy, Alex, Leonie. Wy będziecie jeździć ze mną. Zrozumcie, że to dla waszego dobra i bezpieczeństwa. - Ja zajmę się Lellie i Summer.  Powinniśmy też ostrzec resztę.
- Zajmiesz się tym ?
- Tak. - usiedliśmy. Hazz robił wszystko żeby Summer jakoś uspokoić, ale dopiero kiedy przytulił się do niej Alex przestała płakać.
- Summi ? – spojrzała na mnie, a ja na jej opatrzone ramię. – Dziękuję Ci.
- Na moim miejscu zrobiłabyś to samo.
- No nie do końca. Na Twoim miejscu pewnie bym tam zemdlała. – dziwiłam się, że ona jeszcze może oddychać. Harry ją prawie dusił. Usypiała. Pewnie coś jej podali. Przyjechali Louis i Liam. Dawno Eleanor nie widziałam. Trochę się zmieniła.. Przytyła. Jest w ciąży. Louisek się nie chwalił. Summer zasnęła Hazzie na kolanach, a reszta rozmawiała. 
- Dziewczyny idźcie z Harrym. - powiedział Lou. Hazz zaniósł Summer do ich sypialni i kazał nam tam zostać. Dzieciaki bawiły się w pokoju obok.
- El, który miesiąc ?
- 4. A co ?
- Czemu nic nie mówiliście ? - wzruszyła ramionami.
- Bardzo źle znoszę ciąże. Nie wychodzę z domu i tak dalej. - Sophia była taka przerażona.. Prawie jak ja. El i Summer nigdy się nie przejmują. To chyba przez lata praktyki.
- Gdybyś potrzebowała pomocy to
- Wiem Lellie. Dzięki. - uśmiechnęła się do mnie. Jest taka kochana. Pasują do siebie z Louisem.
- Chcecie coś zjeść ? - Louis wszedł do pokoju. - Ele ? - dziewczyna kiwnęła głową, tak jak i my. - Lellka chodź. Pomożesz mi i tak ty. - wyszedł z pokoju, a ja zaraz za nim. Zeszliśmy do kuchni, a chłopak zamknął drzwi.
- Jesteś pewna, że nic Ci nie jest ?
- Tak. Tylko jestem przerażona i zdenerwowana. Co z Summer ?
- Harry zabrał ją do szpitala bo traciła czucie w ręce. Raczej nic jej nie będzie.
- To moja wina.
- Summer jest wyszkolona na maszynę do zabijania Lellie. Obrywała gorzej niż dzisiaj i robiła gorsze rzeczy.
- Nie wiedziałam.
- Nikt nie wie. Wiesz ty i ja. Nawet jej mąż nie ma o niczym pojęcia. Dobrze Ci radzę, niech tak zostanie. To co stało się dzisiaj nie powinno mieć miejsca. Przykro mi, że zostałaś narażona na stres. Na serio. Nie powinno do tego dojść, a to moja wina. Nie dopilnowałem spraw i źle oceniłem zagrożenie. Teraz musisz dbać o dzieci, siebie i resztę dziewczyn. Moją decyzją zamieszkamy wszyscy w domu Stylesów bo jest największy. Pilnować Was będzie Zayn no i Summer jeżeli będzie w stanie. Będziemy Was trenować. Nigdy tego nie chciałem, ale musi do tego dojść. Eleanor umie się bronić, strzelać, ale jest w ciąży. Jeżeli do czegokolwiek dojdzie Lellie musisz pamiętać o tym, że najpierw chronicie dzieci. One są najważniejsze. Ten dom jest pancerny i wiele wytrzyma, ale jeszcze nie do końca wiem czym oni dysponują. Najbezpieczniej jest w garażu. Pamiętaj.. Oko za oko, ząb za ząb. 

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 49 - Smokin'

Wrócił dopiero nad ranem. Jak zwykle obity. Usiadłam na tarasie pijąc poranną kawę. Nie  będę go budzić, żeby wypił ją ze mną. Muszę sobie wszystko ułożyć.
- Garfield staruszku. - pogłaskałam kota, który wszedł mi na kolana.
- Hej. - Niall pocałował mnie w czubek głowy. Przyszedł ze swoją kawą.
- Hej. Ładnie wyglądasz. - skomentowałam krótko. Zaśmiał się.
- Dzięki. Nadal zła ?
- Nie wiem czy na siebie czy na Ciebie.
- Pół na pół ?
- Coś w tym stylu.
- Lella ja.. nie mogę zrezygnować z gangu.
- Możesz.
- Ale nie chcę. Lubię to. Traktuję jako część mojego życia i uprzedzając Twoje pytanie tak, wy jesteście ważniejsi. Rozmawiałem z Harrym i Louisem. Summer też mu robi jazdy więc ograniczymy gang do jednej akcji w tygodniu. Okej ?
- Okej. A powiesz mi co Ci się stało w buźkę ?
- Musiałem walczyć o swój honor.
- Okej, tyle mi wystarczy. - wziął kota na kolana.
- Czuję się jak jakiś staruch. - zaśmiałam się i oparłam głową o jego ramię. Tak mi jest najlepiej.

~*~

*** Oczami Nialla ***

Jadę do Jamesa ! Ale będzie super ! Ja i mój synek we dwóch jak dawniej. Nie uprzedziłem go, ale mam nadzieję, że się ucieszy. Ba. Na 100 % się ucieszy. Podjechałem pod szkołę i wszystkiego mi się odechciało. Mój syn. Mój Jamesy z papierosem w buzi. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do niego powoli. Stał tyłem do mnie. Nie widział. Skrzyżowałem ręce na piersi.
- James. - odwrócił się ze strachem w oczach. Podał koledze szluge i myślał, że nie zauważę.
- Tata ?
- A co ty ducha zauważyłeś ?! - przełknął głośno ślinę. - W życiu nie przypuszczałem, że tak mnie rozczarujesz James. W życiu.
- Tato ja..
- Ty co ?
- Proszę Pana to moja wina. Ja go namówiłem.
- Ale ty go nie broń bo jakby miał swój rozum to by nie palił tak ?!
- Tato ale ja nie palę !
- Widziałem Cie !
- To był pierwszy raz !
- Kłamiesz James. Ciesz się ostatnimi dniami w szkole. - powiedziałem stanowczo i ruszyłem w stronę samochodu.
- Tato, ale do końca roku zostały jeszcze 3 miesiące !
- Dokończysz rok w Londynie, w normalnej szkole. - był w szoku.
- Tata.. - jęknął. - Przepraszam. Ja więcej nie będę..
- Nie wierzę Ci James. Zawiodłeś mnie.
- Tato.. - jęknął. Mięknie mi serce. Jezu. Przecież nie mogę zabrać mu życiowej szansy.
- Pomyśl co poczuje mama jak się dowie.
- Nie ! Nie mów mamie.. Tato ja przestanę błagam Cie ! Zostań ze mną na weekend.. Proszę. - przytulił się do mnie, a ja go objąłem. Nie umiem być na niego wściekły nawet w takiej sytuacji.
- Przysięgasz, że to był pierwszy raz ?
- Tak. Przysięgam.
- Uznajmy, że Ci wierzę James. Ale jak się dowiem, że palisz to Ci skopię dupę. - powiedziałem stanowczo.- Pakuj się, jedziemy na ryby.
- Serio ?!
- Serio. - uśmiechnął się i pobiegł w stronę szkoły. Rozejrzałem się. Ładna okolica. Spokojna i bezpieczna. James przyszedł ze swoim trenerem.
- Zabiera Pan Jamesa na weekend ?
- Tak. Na całe 4 dni.
- A no tak ! To długi weekend. - uśmiechnąłem się i otworzyłem Jamesowi samochód. Pożegnaliśmy się z trenerem i ruszyliśmy w drogę.

*** Oczami Lellie ***

- Niall z Jamesem na rybach to my do SPA ? - zaśmiałam się patrząc na moją przyjaciółkę.
- No.. przyda mi się odpoczynek. Zobaczymy jak tatusiek Harold się sprawdzi. - zaśmiałam się.
- No i wujaszek Zayn z Leo.
- Noo.. przypuszczam, że jak wrócimy to młoda będzie rozpieszczona. A właśnie. Zayn z Charlene w końcu planują coś ?
- Nie wiem Summi. Zayn jest ciężki do ogarnięcia.
- Tak wiem. Jeszcze jakieś 30 minut drogi. - westchnęła.
- To już mało. W dobrym towarzystwie - zahamowała nagle.
- Co się stało ?
- Coś mi przeleciało przed maską.
- Co ? Nic nie widziałam.
- Lellie mówię Ci.
- Summer przecież jest jasno zauważyłabym.
- Wiesz, ja siedzę w gangsterce troszeczkę dłużej i głębiej od Ciebie więc mam wyostrzone zmysły. - rozglądała się dookoła auta.
- Jedź już Summer bo tu ześwirujesz. - odpaliła samochód i zamierzała ruszyć w chwili kiedy jakieś auto zajechało nam drogę.
- Lellie daj mi broń ze schowka.. - powiedziała spokojnie. Kurwa mać.
- Summer co
- Daj mi broń. - podałam jej broń.
- Teraz pozostało nam się modlić.. - szepnęła w chwili kiedy dwóch zamaskowanych mężczyzn wysiadło z wrogiego samochodu.


Zapraszam na nowego bloga przy współpracy z drugą autorką Prisoners :)
ZAPRASZAM NA STUPID GAME ;) 

czytasz = komentuj / Horanowa.;) 

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 48 - Fighter is back

- James na 100 % wszystko spakowałeś ? - Lella już od godziny zadaje mu to samo pytanie.
- Tak.
- James. To chyba Twoje. - Leonie przyniosła mu ładowarkę do telefonu.
- Ta.. dzięki. - wrzucił ją do walizki.
- Na wielkanoc będziesz w domu prawda ? - spytałem już za nim tęskniąc.
- Tak tato. Powinniśmy się zbierać. - zaniosłem jego walizkę do samochodu. Za  szybko opuścił dom. Za bardzo za nim tęsknię. A może Nially będzie piłkarzem. Ne.. jestem za stary. Chwilę później wyszedł z domu.
- Coś nie tak synu ?
- Mama mnie poddusiła. - rozmasował dłonią kark.
- Wsiadaj biedaku. - jakoś się ociągał. - James ?
- Tato.. Przyjedziesz do mnie ? Na weekend ? Sam ? Spędzimy trochę czasu tak jak kiedyś.
- Jasne synu. - uśmiechnął się i wskoczył do auta. Pojechaliśmy pod stadion.
- To dla Ciebie. - dałem mu kopertę.
- Co to ?
- Pieniądze.
- Ile ?
- Tyle ile chciałem Ci dać.
- Tato, ale ja nie potrzebuję !
- Ale chcę, żebyś je miał. Kupisz sobie coś. Korki, albo jakiś strój.
- Dzięki tato. Jesteś najlepszy..- pożegnałem się z nim jakoś zatrzymując łzy. Niall nie bądź pizda. Nie płacz bo synowi wiochy narobisz. Wziął swoją walizkę i pobiegł do trenera. Facet z nim pogadał po czym na mnie spojrzał i powoli ruszył w moją stronę.
- Pan jest ojcem Jamesa ?
- Tak.
- Ma Pan bardzo utalentowanego syna. Jest gwiazdą w naszej szkole.
- Jesteśmy z niego bardzo dumni.
- I dobrze. Dzieciak to kocha. Zgaduję, że to pana zasługa.
- Można tak powiedzieć. Najpierw grał w piłkę, a potem chodził.
- Powiedział mi kiedyś to samo. Często o panu mówi. - uśmiechnąłem się.
- Gdyby cokolwiek się działo to proszę dzwonić.
- Oczywiście. Do widzenia. - uścisnąłem mu dłoń i patrzyłem jak autokar odjeżdża.


*** Oczami Lellie ***

Zawsze mi smutno jak James wyjeżdża. A teraz to już najbardziej bo jutro Leo jedzie na zieloną szkołę czy coś. Bu. Gdzie mój Niall ? Niech przytuli.
- Jestem.. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Cieszę się. - wtuliłam się w jego tors.
- Wszystko dobrze ?
- Nie. Jamesy pojechał.
- Wróci Lell.
- No ja wiem. Ale jutro Leo jedzie.
- No i będziemy sami. - mruknął całując mnie w czoło.
- I co będziemy robić ?
- Jeść ! Tyyyyle pyszności z wesela. A właśnie. Coś bym zjadł. - poszedł do lodówki. Mogłam się tylko śmiać. Poszłam zobaczyć jak Leo idzie pakowanie. Walizka zamknięta, pokój sprzątnięty. Co jest ?
- Leo ?
- Tak mamo ?
- Spakowałaś się ?
- No tak.
- Sama ?
- Nie. James mi pomógł. - teraz to zbieram zęby z podłogi.
- Co James ? - Niall z ogromnym talerzem jedzenia wszedł na górę.
- James pomagał jej się pakować.
- To fajnie nie  ? - wzruszył ramionami i poszedł jeść.
- Mamo ?
- Hmm ?
- A wy jeszcze chcecie mieć dzieci ?
- Nie wiem jak tata, ale ja bym chciała, a co ?
- Nie chcę być najmłodsza.
- Zobaczymy co da się zrobić. - uśmiechnęłam się i wyszłam.

~ *~

- Lell wychodzę. - zgarnął z szafki kluczyki i portfel.
- A gdzie ?
- No jak to ? Na akcję ?
- Na jaką akcję ?
- Kotku.. Pamiętasz ? Jestem w gangu.
- Niall, ale wzięliśmy przed wczoraj ślub !
- No tak, pamiętam. Było też wesele.
- I to nic dla Ciebie nie znaczy ?
- Skarbie znaczy dla mnie dużo. Chcę raz czy dwa w tygodniu wyjść z kumplami. To chyba nie zbrodnia.
- Niall ty nie widzisz różnicy ?
- No nie bardzo ?
- Wyjść na piwo czy mecz, a zabijać i okradać ludzi ?!
- Szczegóły. - machnął ręką. Szlag mnie jasny trafi !
- Nie chcę żebyś szedł.
- Ale to ja decyduję !
- Niall do cholery
- Lellie jeżeli myślałaś, że kawałek metalu na palcu zmieni moje życie to się myliłaś. Jestem tym samym Niallem co wcześniej. - założył kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiem czy mam być zła na niego czy na siebie. Które z nas ma rację ?


Jak myślicie ? Kto ma rację ?
Niall czy Lellie ?
Ja myślę, że Niall. / Horanowa.:)

+ Dzisiaj więcej dialogów, tak aż dziwnie :D

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 47 - Wedding

- James..
- Tato daj spokój.. - odsunął się ode mnie i poszedł do kuchni, a ja ruszyłem na górę. Kupiłem nowy dom. Bardziej przytulny, rodzinny. Nigdy nie krzyczałem na Leo, ale tym razem przesadziła. Wszedłem do jej pokoju i zabrałem tablet i laptopa. Podszedłem do niej i wyciągnąłem rękę po telefon.
- Co ? - wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Gówno. Telefon.
- Nie dam Ci mojego telefonu !
- Ja za niego płacę więc tak, dasz. - wyrwałem jej go z ręki i już chciałem wyjść, ale
- Oddaj mi telefon !
- Oddaj mi trąbkę !
- Jaką trąbkę ?
- Jaki telefon ?
- To nie sprawiedliwe. Zawsze faworyzujesz Jamesa ! Przecież ja nic mu nie zrobiłam !
- Leo.. nic nie zrobiłaś ? Jego mama nie żyje, a ty.. zrobiłaś z tego powód do kpiny.
- Nie żyje ?
- Nie żyje. James ma tylko mnie. - wyszedłem z pokoju zostawiając ją w silnym szoku.


*** Oczami Lellie ***

- Mamo.. dusisz. - James próbował uciec z mojego uścisku.
- Mój synek najcudowniejszy.
- Mamo daj spokój..
- Kochasz mnie ?
- Najbardziej.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć ?
- Tak mamuś. Na Ciebie i na tatę. Jesteście najfajniejsi.
- Ty też. - Niall wszedł do kuchni.
- Siadajcie do stołu. James znowu schudłeś. - Niall wywrócił na mnie oczami. Jeden i drugi chudy jak patyk. Ech..
- Opowiadaj jak w szkole Jamesy.
- Tato, mamo. Od przyszłego sezonu będę grał w drużynie Juniorów Arsenalu Londyn.
- Co ?! James na serio ?!
- Serio serio. - rzuciliśmy się na niego i zaczęliśmy przytulać. Jestem tak bardzo dumna.
- Gratuluję James. - Leonie zeszła na obiad.
- Dzięki Leo.- usiedliśmy do posiłku. Kiedy tylko skończyliśmy posiłek James kazał zawieźć się do Darcy.
- No i jesteśmy.
- Tato ?
- Hmm ?
- Nie spierdziel tego jutro.
- O czym ty mówisz ?
- Nie znamy się od wczoraj. - puścił mi oczko i wysiadł, a ja wybuchnąłem śmiechem.

~*~

- Masz obrączki ?
- Mam. - Jak ja się cieszę, że mam ze sobą dwa mózgi zapasu. Jestem tak zestresowany, że nie umiem się na niczym skupić.
- James przyjechał wujek Harry. Leć.
- Wujku pilnuj go.. Leonie chodź. - dzieci poszły.
- Czas na nas. - Zayn poklepał mnie po ramieniu i otworzył drzwi od domu.
- Mówisz ?
- Tak. Dawaj Niall. - wziąłem marynarkę i wyszedłem zaraz za nim. Na mnie i Lell czekały osobne limuzyny  . Pod kościołem czekali już na mnie wszyscy bliscy. James przytulał swoją Darcy, Leonie rozmawiała z moją mamą. Przywitałem się z nimi i czekałem tylko na Lell..
- Jedzie.. - szepnął Zayn, a ja zesztywniałem. Poszedł otworzyć jej drzwi i pomógł wysiąść.
- Tata spokojnie..- szepnął James stojący za moimi plecami. Wreszcie ją zobaczyłem. Wyglądała.. przepięknie.. bajkowa suknia, delikatny uśmiech. Oddałem go czując jak znika ze mnie stres. Cała ceremonia tak szybko przebiegała.. Tak szybko całowałem Lellie Horan. Tak mało czasu minęło, a już byliśmy na weselu i obrączka błyszczała na moim palcu. Kołysaliśmy się wolno z Lell w rytmie muzyki.
- Myślałam, że się nie doczekam Niall. - powiedziała z uśmiechem.
- To 3 pierścionek zaręczynowy, który dla Ciebie kupiłem.
- Jak to ? Tamte Ci się nie podobały.
- Ta.. właśnie tak.- cmoknąłem ją w usta unikając dalszych pytań.
- Zobacz na Jamesy'ego i Leonie. - powiedziała z uśmiechem. Tańczyli ze sobą śmiejąc się.
- Nie wierzę.. Po pierwsze oni się dogadali. Po drugie, gdzie Darcy ?! - okazało się, że Darcy wywija ze swoim własnym ojcem. Nigdy tak dobrze się nie bawiłem. Często robię się głodny dlatego wróciliśmy z Lellie do naszego stolika. Wpierdalam jak dziki. Spotkałem się wzrokiem z Harrym. Wychodzi ? Czemu ? Nie ma nigdzie Lou, Zayna ani Liama. No i Summer.
- Tato ! - podbiegł do mnie James.
- Co tam ?
- Wujek Harry powiedział, że zaraz wrócą i że ciocia Cie zastąpi. Nie wiem o co mu chodziło. - spotkałem się wzrokiem z Lellie.
- Chyba nie zamierzasz nigdzie iść Niall. - spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.
- Lell sądzę, że powinnaś wziąć dzieci i wrócić do domu..
- Co ? Co się dzieje ?
- Nie mam pojęcia. - na salę weszła Summer. W marynarce Harry'ego. - Zaczekaj. - podbiegłem do niej. - Sunny co się dzieje ?
- Nic Nialler. Zaraz wrócimy z Harrym. Muszę się przebrać.
- A czym się ubrudziłaś ?
- Nie udawaj, że nie wiesz.
- Powiesz mi co się stało ?
- Może przy innej okazji. Wszyscy są bezpieczni. Baw się. To Twoje wesele. - poklepała mnie po ramieniu  i wyszła. Wróciłem do Lell.
- Co się dzieje ?
- Nie wiem. Nie chciała mi nic powiedzieć.
- Mam złe przeczucia.



Drodzy hejterzy, to na serio mnie nie rusza + dziękuję za nabijanie wyświetleń i czytanie " każdego chujowego rozdziału " Kocham Was <3 / Horanowa.;)

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 46 - Day before a Wedding Day

Na początku prośba !

http://spis1d.blogspot.com/ zagłosujecie na Fightera w konkursie blog miesiąca ? Z góry dziękuję za wszystkie głosy <3

- Niall co się dzieje ?! - krzyknęłam za nimi, ale byli zbyt zajęci krzyczeniem na dzieciaki. Summer trzymała na rękach przestraszonego Alexa. - Summer ? - jest dziwnie spokojna.
- Hmm ?
- Co się stało ?
- Zgaduję, że chodzi o to, że za jakieś 5 metrów jest ulica, a oni nas troszeczkę wyprzedzili. - wzruszyła ramionami.
- Twój spokój powalający.
- Nic się nie stało. Harry panikuje tak synku ?  -kołysała go delikatnie. Mała Darcy podbiegła do niej i przytuliła się do jej nóg. - Co malutka ?
- Tata nakrzyczał.
- Bo byłaś niegrzeczna. - podszedł do mnie James z Niallerem za rękę.
- Synku.. Przecież nie wolno na ulicę.
- Wiem mamusiu.. Wujek Harry kazał Darcy cały czas chodzić z nim za rękę. - kucnęłam i go przytuliłam.
- Wujkowi przejdzie. Zdenerwował się bo ona jest malutka wiesz ? Nie taka duża jak ty.
- No wiem mamusiu ! Przecież się nią opiekowałem..
- Daj tatusiowi rączkę i wracamy do domu. - przygryzł wargę. Zawsze tak robi jak nad czymś myśli. Po chwili cwaniak wziął Nialla za rękę, a drugą podał Darcy. Pokręciłam tylko głową. Alex usnął u Summer na rękach. Szliśmy prawie w ciszy. Dzieci Stylesów są bardzo ładne. Nie dziwne. Summi jest prześliczna, a Harry bardzo bardzo przystojny. Popatrzyłam na niego kątem oka. Miał na sobie białą, obcisłą koszulkę przez którą prześwitywały jego liczne tatuaże i  zarys idealnych mięśni brzucha. Burza loków opadała mu na czoło. Pełne usta i te dołeczki pojawiające się często na jego buzi. Zielone oczy otoczone lasem długich rzęs. Zielone oczy utkwione w Summer. Delikatnie dłonie. Jedna spoczywała na jej ramieniu kiedy przyciągnął ją do siebie i pocałował. Poczułam zazdrość. Cholerną zazdrość. Coś czego nie powinnam nigdy poczuć. Przecież Summer to moja przyjaciółka. Dobra przyjaciółka.


*** Oczami Nialla ***

Zauważyłem to jak Lella przygląda się Harry'emu i Summer. Dziwne.
- Lellie ? - objąłem ją ramieniem.
- Hmm ?
- Czemu się tak patrzysz na Harry'ego ? - szepnąłem jej do ucha.
- Patrzę na Alexa Niall. - odszepnęła i zaśmiała się cicho.
- Mój błąd. Trzymaj Jamesa, ja się zajmę chwilę Leonie. - wzięłam mojego synka za rączkę, a Nini prowadził wózek.

~ 10 lat później ~

- Lell dzisiaj Jamesy przyjedzie. - tak bardzo tęskniłem za moim synem. Pół roku temu wyjechał do szkoły piłkarskiej. Jestem z niego bardzo dumny. Spełnia swoje i moje marzenia. Jest w domu raz na 3 miesiące i to mi przeszkadza. Tęsknię za nim. Zawsze byliśmy razem.
- Wiem Nialler.
- Zrobiłaś mu naleśniki, placek i pierogi ?
- Tak Niall. - uśmiechnęła się do mnie.
- A wyprasowałaś jego garnitur.
- Tak Niall.
- A powiesz coś innego niż " Tak Niall " ?
- Tak Niall. - zaśmiałem się i popatrzyłem na Leonie. Jadła jakąś sałatkę.
- Jedziesz ze mną po brata ?
- Nie ? Przyjedzie i tylko będzie mnie wkurzał.
- Leo jak będziesz się tak o nim wyrażać to dostaniesz karę, a Twój Iphone wyląduje w komisie.
- Czemu ty zawsze bronisz Jamesa ?!
- Bo jest moim synem.
- A ja jestem Twoją
- KONIEC. - wziąłem kluczyki i poszedłem do garażu. Pojechałem pod stadion i czekałem na przyjazd autokaru. Powinien tu być za kilka minut. Kocham Leo. Jest moją córeczką, ale zawsze James będzie na  pierwszym miejscu. Wszyscy są teraz zdenerwowani bo jutro biorę ślub z Lellie. HYHYHY wreszcie wyłowiłem pierścionek. Żartuję.
- Tata !
Jamesy ! - przytuliłem go. - Jak ja się za Tobą stęskniłem. Przystojny jak tata jesteś. Jak w szkole ?  Fajnie ?
- Tato.. Powoli. Ja za Tobą też, przystojny jestem, w szkole fajnie, gdzie Darcy ?
- Darcy jest w domu.
- No to jedziemy.
- Synu najpierw rodzina.
- A no tak. Mama.
- I siostra.
- Ten pasz.. Dobra nic. - wsadziłem jego torbę do bagażnika i pojechaliśmy powoli do domu. Lellie już czekała przy drzwiach i prawie podskakiwała z radości.
- Mama !
- Jamesy syneczku ! - pobiegł do niej i mocno się przytulił. Zaprowadziła go do domu i przypuszczam, że zaczęła karmić. Wszedłem do domu i od razu spotkałem się z niezadowoloną Leonie.
- Leo.. - pogłaskałem ją. - No weź nie marudź. Jutro jest ważny dzień.
- Każdy będzie się świetnie bawił tylko nie ja.
- Leonidas. - James przyszedł do nas - Weź tak nie grymaś bo Ci tak zostanie.
- Nie mów do mnie Leonidas !
- Ale ty nerwowa jesteś.
- A ty głupi.
- SKOŃCZCIE ! Leonie ! James ! Musicie zepsuć waszymi kłótniami nawet nasz ślub ?!
- A James nie ma mamy. - powiedziała Leo i pobiegła na górę, a ja patrzyłem na Jamesa rozpadającego się wewnętrznie na miliony kawałeczków. Przytuliłem go bez słowa. Czemu to tak bardzo zabolało mnie ? Bo to ja zgotowałem mu takie życie.



Hej kochani.
Mam dla Was być może przykrą wiadomość. Kolejny rozdział pojawi się dopiero w okolicach 1.06 ponieważ w sobotę rano tj. ( 5.00 ) wyjeżdżam do Hiszpanii na praktyki zawodowe. Proszę bez zbędnych hejtów, po prostu mam też życie prywatne. Kocham Was bardzo i będę bardzo bardzo tęsknić. Podobał Wam się rozdział ? <3